Jak to jest z tymi kolorami szkła? Sam mam problemy z dokładną oceną barwy danego przedmiotu szklanego, wpływ na to ma grubość obiektu, intensywność koloru, światło. Często będzie to ocena subiektywna, zdarza mi się, że barwa jest inaczej określana przez różne osoby, w tym samym momencie i takich samych warunkach. Mając w ręku to samo, opisujemy to inaczej.
Druga kwestia, to nazewnictwo. Niebieski, błękitny, atramentowy, lazurowy, kobaltowy, szafirowy, granatowy, fioletowy, fiołkowy, fuksja, majtkowy, lawendowy, jagodowy, morski, ametystowy, turkusowy, szmaragdowy, zielony, uranowy, żółty, kanarkowy, cytrynowy, bursztynowy, słomkowy, złoty, czerwony, amarantowy, karmazynowy, krwisty, łososiowy, morelowy, brzoskwiniowy, malinowy, różowy, rozalinowy, rubinowy, szkarłatny, wiśniowy, pomarańczowy, miodowy, rudy, rdzawy, brązowy, miedziany, koniakowy, cynamonowy, mleczny itd…
Przecież to cholery jasnej można dostać. Mało tego, np. kolor bursztynowy, to bardziej żółty czy brązowy, albo miodowy – wystarczy iść do spożywczego i sprawdzić. Z białym i czarnym chyba najłatwiej, ale w przypadku szkła, często przedmiot bezbarwny określany jest jako biały. Do tego jeszcze bezbarwny, nie jest do końca tak bezbarwny. Sam na blogu nazywałem szkła bezbarwne jako przeźroczyste, a to przecież inna cecha danego przedmiotu.
Oczywiście dużo wynika z kontekstu opisu, ale myślę, że większość z nas ma problem z oceną barwy i jej nazwaniem. Do tego dochodzi jakość zdjęcia, ewentualne podrasowanie, wyostrzenie, światło itp. Będę starał się używać nazewnictwa podstawowego, z ewentualnym podkreśleniem jasny – ciemny.
Zatem przedstawiam serwetnik wytworzony w fabryce Juliusza Stolle, występujący w katalogu pod numerem 1224, w sześciu podstawowych kolorach: różowym, niebieskim, zielonym, żółtym, fioletowym i bezbarwnym. Nie spotkałem się do dziś z żadnym innym kolorem serwetnika, choć nie wykluczam, że mogły być jeszcze dodatkowe. Iryzacja to dodatkowe zdobienie jakiemu podlegało szkło bezbarwne, więc nie jest to barwa szkła, a efekt. A dlaczego nie wykluczam innych kolorów? Otóż, w cenniku Huty Niemen można znaleźć następujące nazewnictwo:
- biały [bezbarwny];
- szafir [niebieski];
- szmaragd [zielony];
- rozalin [różowy];
- ametyst [fioletowy];
- topaz [żółty];
- ponadto: czarny i czerwony głównie jako części wyrobu oraz złoty irys.
W nawiasach kwadratowych zapisałem bardziej uniwersalne słownictwo, ale jak widać był problem w hucie Niemen z nazwaniem bezbarwnych szkieł, co mogło wprowadzać w błąd ewentualnych kontrahentów. Ponadto, jaka była różnica pomiędzy topazowym a złotym irysem? Czy złoty irys to bardziej taki jasny żółty, a może bardziej wpadający w ciemny żółty wręcz bursztynowy?
Dodatkowego zamieszania, a może wyjaśnienia, wprowadza Jakub Gross w swoim katalogu opisującym szkła niemeńskie:
- bezbarwny;
- szafir;
- szmaragd;
- róż;
- ametyst (lila);
- topaz;
- dymiony (fumee);
- seledynowy;
- bursztynowy.
Ponieważ Gross handlował szkłem detalicznie, sądzę że swoim nazewnictwem był bliżej użytkownika wyrobów. Doprecyzował i jasno określał szkła bezbarwne jako bezbarwne a nie białe, różowe jako róż a nie rozalin być może kojarzący się z czerwonym, podobnie jak ametystowe (lila) jako fioletowe a nie purpurowe. Obok szmaragdowego [zielonego] dodał jego bardziej jasną odmianę – seledynowy, no i oczywiście wprowadził kolor bursztynowy oraz dymiony (fumee). Myślę, że każdy intuicyjnie zgodzi się co do tego, aby ciemno żółty nazywać bursztynowy, chociaż bursztyn to kolorystyka od żółtego po ciemnobrązowy. Ale najczęściej występującym kolorem bursztynu jest odcień żółtopomarańczowy, z kolei barwa złota to połączenie żółtego i pomarańczowego. Skoro tak, to zdecydowanie wnioskuję, że złoty irys z Huty Niemen to bursztynowy Grossa. Pozostaje dymiony, który osobiście określiłbym jako szary lub grafitowy. Posiadam tylko dwa szkła niemeńskie tego koloru, ale to wystarcza by właśnie tak określić tą barwę.
Podsumowując, huta Juliusza Stolle produkowała szkła w następujących barwach (tym razem odwrócę nazewnictwo i jako pierwsze zapiszę określenia częściej stosowane współcześnie, a w nawiasach te używane przed wojną):
- bezbarwny (bezbarwny, biały);
- niebieski (szafir);
- zielony (szmaragd, seledynowy);
- różowy (rozalin, róż);
- fioletowy (ametyst, lila);
- żółty (topaz);
- bursztynowy (złoty irys, bursztynowy);
- szary (dymiony, fumee).
Z tego całego powyższego wywodu, można przypuszczać, że serwetniki mogły być jeszcze w kolorach bursztynowym i szarym, stąd moje wcześniejsze wątpliwości. W seledynowe nie wierzę, bo myślę, że takie szkła powstawały albo na specjalne zamówienie, albo przypadkowo masa szklana nie wybarwiła się dostatecznie na zielono.
Przy okazji należy zwrócić uwagę na intensywność kolorów, mam dwa serwetniki różowe, ale nieznacznie różniące się odcieniem, zresztą każdy kto posiada co najmniej dwa szkła tego samego modelu zauważy małą, ale zawszę różnicę w natężeniu barwy. Mam nadzieję, że napiszę jeszcze tekst o tym jak i z czego tworzono konkretne kolory masy szklanej.
Serwetniki 1224, mają dość prostą formę, zresztą huta Niemen miała w swojej ofercie tylko dwa rodzaje serwetników, różniące się jedynie motywem zdobiącym ścianki i dno, dlatego prawdopodobnie Gross, tak jak napisałem w poprzednim tekście, oferował wazon 1818 jako serwetnik. Na ściankach widzimy odciśnięty wzór tzw. wiatraczek albo młynek jak kto woli, często stosowany nie tylko przez niemeńską hutę. Według specjalistów, motyw wiatraczka albo młynka jak kto woli, nie jest łatwo wyrzeźbić w szkle, szczególnie dwunastoramiennego, gdyby oczywiście serwetniki były rzeźbione a nie prasowane. Tutaj, jedyną czynnością jaka dokonali szlifierzy, było dodanie rys – promieni pomiędzy ramionami wiatraczka albo młynka jak kto woli oraz rys w środku wiatraczka albo młynka jak kto woli. Zabawną sytuację pokazują dwa poniższe skany, cały tekst niemal identyczny, warto porównać. Mam co prawda jeszcze jedną książkę o zdobieniu szkła, ale aż boję się do niej zaglądać.
W dnie natomiast, mamy szesnastoramienną gwiazdę i tu nie ma wątpliwości jak ten deseń się nazywa. Ponadto dno było szlifowane aby serwetnik nie bujał się, ale z tego co widzę, to nie całe powierzchnie lecz tylko te miejsca, które były bardziej wypukłe. Serwetnik był bardzo tani, więc nie inwestowano w szlifowanie całego dna.
Powyżej zwróciłem uwagę na rysy pomiędzy ramionami i w środku wiatraczka. Każdy z moich serwetników ma takie rysy, natomiast szkła w zasobach Muzeum w Grodnie a wystawione w lecie 2013 roku w Białymstoku, ich nie posiadają. Ponadto, motywy na bokach serwetników są słabo odciśnięte, w środku wiatraczków widać okrąg a nie figurę dwunastokąta. Sądzę, że eksponaty grodzieńskie są powojenne a wykonane na zużytych formach.
Jeśli chodzi o wymiary moich serwetników to widać na zdjęciach, że są różne. Zakres wysokości, to od 9 do 9,5 cm, natomiast szerokości od 17 do 17,5 cm. Używając serwetnika należy obchodzić się bardzo ostrożnie, ponieważ jego krawędzie są bardzo ostre. Ogólnie można stwierdzić, że Huta Niemen nie miała serca do zaprojektowania ciekawych w wyglądzie i praktycznych serwetników.
Ale kiedyś mieli fantazję, teraz same dmuchane jakieś odlewane komu się chce coś robić ręcznie