Żyrandol czeka na okablowanie i skręcenie, wyczyszczony i wypolerowany. Ale zanim to nastąpi mój scenariusz renowacji obejmuje pozyskanie kloszy. W pierwszej części napisałem, że lampę kupiłem bez szkieł, a było to ponad 2 lata temu. Przez cały ten okres intensywnie poszukiwałem kloszy, najpierw oryginalnych, później nawet takich, które by pasowały. Niestety nic odpowiedniego nie znalazłem i teraz postanowiłem, że zrekonstruuję klosze.
Najtrudniejszą częścią tej operacji jest określenie, jak mają wyglądać klosze i jakie mają mieć wymiary. Łatwiej byłoby gdybym posiadał choć jeden i na jego podstawie odtwarzał pozostałe. Przypominam rysunek z katalogu Antoniego Marciniaka, i zapewne niektórzy zauważyli, że szpony przy mojej lampie nieznacznie różnią się od tych na szkicu.
Zapewniam jednak, że są to oryginalne elementy, potwierdzeniem jest kolejny rysunek z katalogu, bliźniaczej sufitówki z pięcioma źródłami światła – model 3712. Tutaj widać już identyczne szpony. Dodatkowo, z mojego doświadczenia – posiadania i analizy innych lamp oraz materiałów źródłowych, wiem że producenci w katalogach zastrzegali sobie prawo do zmian szczegółów konstrukcji oraz że można było w sklepie zamówić np. żyrandol z inną podsufitką (rozetą), mocowaniem kloszy czy krótszą sztycą (rurką zwieszakową, zwieszakiem).
W tym miejscu jeszcze mała dygresja, szpon – czyli element podtrzymujący klosz od góry lub od dołu, często nazywany jest drykówką. Nazwa pochodzi od maszyny na której wykonywano takie elementy – drykierki a po polsku wyoblarki. Zawód prawie na wymarciu – drykier (wyoblarz), wykonywał m.in. różne części do lamp: szpony, podsufitki, elementy centralne a nawet metalowe klosze. Wszystko zależało od możliwości technicznych, bo wiele z tych składowych powstawało na prasach.
W przybliżeniu mogę określić średnicę klosza na podstawie szpona i wynosi ona 11,8 cm. Szkła były w kształcie walca a z rysunków w katalogu wynika, że miały dno, czyli nie były tulejami. Pozostaje więc ustalić wysokość klosza. Tak się składa, że Marciniak zamieścił na tej samej stronie katalogu, kolejną do kompletu sufitówkę, ale jedno-żarówkową – model 3722. Stąd wiadomo już, że lampy z tej serii mogły mieć klosze o średnicy 10 cm i 12 cm, możliwe że dlatego jest różnica w wyglądzie drykówki.
Nadal nie mam długości szkła, można sobie radzić za pomocą linijki, ustalając proporcje i znając szerokość klosza. Przychodzi mi jednak z pomocą Katalog Techniczny A.Marciniaka, w którym zamieszczone są oprawy oświetleniowe do budynków użyteczności publicznej, fabryk, hal, magazynów, pomieszczeń specjalnych, reflektory zewnętrzne, oświetlenie uliczne i wszelkie akcesoria. Mam taki katalog a nawet dwa. Znalazłem w nim model 3722, oraz co najważniejsze specyfikację kloszy. Powinny być wysokości 20 cm. z kołnierzem i średnicy 12 cm. Dodatkowo dowiedziałem się, że do kloszy mniejszych stosowano żarówki o mocy 25 – 75 wat, a do większych 40 – 100 wat.
Znając dokładne wymiary i wygląd klosza, zdecydowałem się znaleźć hutę szkła, która wykona mi identyczne. Nie było to łatwe, ponieważ zależało mi na bliskości oraz możliwości obserwowania produkcji. Jak zwykle szczęście mi sprzyjało i poznałem właściciela niewielkiej huty szkła produkującej wyroby według starych technologii. Dowiedziałem się o zdolnościach technicznych i że huta wytapia tylko szkło ołowiowe. Możliwe jest pomalowanie kloszy lub matowanie metodą piaskowania albo chemiczną. Wolałbym wykonać klosze mleczne, tak jak w oryginale, ale zdecydowałem się na matowane. Największym zaskoczeniem dla właściciela była ilość szkła jakiego potrzebuję, i choć huta nie wykonuje tak małych ilości, poznając moją pasję zgodzili się wydmuchać i wykończyć klosze, przestrzegając że koszt jednostkowy może być wysoki. Warunkiem było zamówienie w moim zakresie drewnianej formy. Dziś już tą formę posiadam, a w przyszłym tygodniu będą klosze, nie mogę się doczekać i jestem bardzo ciekaw jak wyjdą.
Jeśli ktoś z czytelników potrzebuje kloszy tego typu jaki przedstawiłem w dzisiejszym tekście, niech się jak najszybciej ze mną skontaktuje. Zaznaczam jednak, że istnieje ryzyko niespodobania się kloszy.
Zostaw odpowiedź