Orzeł jako symbol Państwa Polskiego, podobnie jak Syrenka – symbol Warszawy, dosyć często występował w pracach Braci Łopieńskich. Chciałbym przedstawić ciekawe wykonania, a jeden wiąże się z fascynującą historią. Zapraszam także, na kończącą się 11 listopada wystawę Bracia Łopieńscy Tytani Warszawskiego Brązownictwa w Muzeum Woli w Warszawie.
Zanim jednak zaprezentuję brązy, napiszę o jednej dosyć bulwersującej sprawie. W obecnych czasach poszukując jakiejkolwiek informacji, włączamy komputer i przeszukujemy sieć. Jest to dosyć łatwe, i choć w wielu przypadkach skuteczne, to czasami możemy trafić na nieprawdziwe a na pewno niepełne informacje. Wpisując do wyszukiwarki hasło Bracia Łopieńscy, można znaleźć kilka powielanych, lekko modyfikowanych not, powstałych zazwyczaj przy okazji wystaw monograficznych. Bardzo wysoko w wynikach wyszukiwania, pojawia się hasło Tadeusz Łopieński w Wikipedii. Ta internetowa encyklopedia, bardzo pomocna, zawiera jednak wiele niedopracowanych haseł.
Kolejny raz przypominam „starszym czytelnikom”: tego czego nie ma w internecie – nie istnieje. Obecne pokolenie nie czyta książek, a na pewno nie poszukuje i nie grzebie za informacją. Tak więc, w wikipedii nie ma na dziś hasła Bracia Łopieńscy, a istniejące hasło Tadeusz Łopieński, jest żenująco skromne, ogranicza się do trzylinijkowej „informacji” oraz wymienieniu kilku pomników, wrzuconych do jednego worka Braci Łopieńskich i Spółdzielni Brąz Dekoracyjny. Szczególnie irytujące jest przedstawienie Spółdzielni Brąz Dekoracyjny, jakoby była kontynuacją wielopokoleniowej tradycji Pracy Łopieńskich. Pracy z dużej litery, nawiązuję oczywiście do Pracy Jerzego Leskiego.
W wielkim skrócie opiszę powojenne losy Tadeusza Łopieńskiego, głównie na podstawie szerokiego opracowania Pani Moniki Bryl w katalogu do obecnej wystawy. Po dramatycznych latach II Wojny Światowej, Łopieńscy odbudowali zniszczoną fabrykę, rozpoczęli drobną produkcję, ale ich największym udziałem była rekonstrukcja warszawskich pomników. Im także, zawdzięczamy uratowanie kilku monumentów przed całkowitym zniszczeniem. Jednak w 1950 roku jednym podpisem upaństwowiono, znacjonalizowano, czy mówiąc po polsku, ukradziono fabrykę braciom Łopieńskim.
Zaraz po tym okazało się, że bez nich nowo powstała Spółdzielnia Pracy Brąz Dekoracyjny nie mogła właściwie działać. Nowe władze stanowione przez byłych podwładnych, szeregowych pracowników, przyjęły do pracy braci Władysława i Tadeusza. Kiedy wykorzystano ich wiedzę i doświadczenie, okrzyknięto Braci kapitalistami czyli wyzyskiwaczami i usunięto z firmy. Zaraz po tym Władysław zmarł na serce, Tadeusz miał gorzej. Bez majątku, z zakazem wykonywania pracy brązownika, w jednym pokoju z żoną i córką, dzieląc mieszkanie kwaterunkowe z innymi ludźmi (dostęp do kuchni), nękany rewizjami UB. Mało? Parcelę przy Hożej w centrum Warszawy, odlewnie, magazyny, budynki fabryczne, wyposażenie, a nawet dwupiętrową kamienicę wyceniono na 37 tys. złotych, jednocześnie wymierzono podatek wyrównawczy w wysokości 1 mln zł. Większość pozostałego życia Tadeusz spłacał „dług” wobec PRL-u.
Po politycznej odwilży 1956 roku, wielu rzemieślników odzyskało swoje niewielkie warsztaty, ale nie Łopieński. Otrzymał za to zgodę najwyższych władz na prowadzenie pracowni brązowniczej. Proszę sobie wyobrazić jak Tadeusz kochał brązownictwo, i jakim był człowiekiem, że kiedy okazało się, że Spółdzielnia Brąz Dekoracyjny nie potrafi zrekonstruować pomnika Chopina, on ponownie wraca do pracy na Hożą. Dzięki Tadeuszowi Łopieńskiemu w 1958 roku pomnik Chopina powraca do Łazienek Królewskich. W 1960 roku w wieku 62 lat dostaje przydział małego lokalu przy Poznańskiej 24, gdzie do dziś córka Anna z mężem Wojciechem kontynuuje rodzinne tradycje.
Powyższa skrótowa notka pokazuje, że Spółdzielnia Brąz Dekoracyjny to nie Bracia Łopieńscy z inną nazwą, jak to sugeruje wikipedia. A wymienianie jednym tchem pomników Kilińskiego, Syreny i Marchlewskiego to już aberracja. Wikipedię na szczęście można naprawić. Mam apel do Pani Moniki Bryl, o ile to możliwe, o poświęcenie czasu na uzupełnienie informacji w wikipedii.
Przejdźmy do orłów.
Tego Orła po prostu uwielbiam, zaprojektowany przez Tadeusza Łopieńskiego w latach trzydziestych, w stylu rytmowskim, występował w dwóch wersjach. W jednym wykonaniu jako podpórka do książek, w drugim stał dumnie na postumencie. Stanowiły przepiękną dekoracje gabinetu. Orła można zamówić w Pracowni do dziś, a jego stylistyka jest urzekająca.
Jeśli się dobrze przyjrzymy, orły choć bardzo podobne, różnią się. Łopieński doskonale uchwycił orły we właściwej pozie, stosownie do kontekstu. Jako podpórka do książek, widać wyraźnie, orzeł zapiera się i plecami podtrzymuje pionową część marmuru. Na postumencie, stoi z wypiętą piersią, niemal gotowy do lotu. Orły, jako symbol państwowy posiadają koronę.
Kolejnego orła, którego chciałbym pokazać, zaprojektował Józef Smoliński a wykonała firma Bracia Łopieńscy w 1920 roku. Jest to, jak sądzę, bardzo szczególny orzeł, ponieważ jest głownią Laski Marszałkowskiej Wojciecha Trąmpczyńskiego, pierwszego Marszałka Sejmu II Rzeczypospolitej.
I w końcu chciałbym przejść do sedna dzisiejszego wpisu. Poniżej przedstawiam orła zaprojektowanego i wykonanego przez Tadeusza Łopieńskiego. Jest to także głownia Laski Marszałka Sejmu, ale PRL-u, wykonana w 1971 roku. Jak łatwo zauważyć, orzeł jest niezmiernie podobny do tych pokazanych wcześniej, zaprojektowanych w latach trzydziestych. Stoi dumnie, z lekko wypiętą piersią i rozpostartymi skrzydłami, jakby pilnował i patrzył z góry na posłów. Wprawny widz zauważy, że brakuje jednego ważnego szczegółu – korony.
Pan Wojciech Lipczyk, zięć Tadeusza przekazał mi nastepującą informację. Mianowicie, kiedy władze Sejmu zleciły zaprojektowanie laski, chyba zapomniały ile krzywd i niegodziwości wyrządził PRL Łopieńskim 20 lat wcześniej, i nie spodziewały się problemów ze zwykłą laską. Drzewiec projektował Wacław Wojciechowski, głownię – Tadeusz Łopieński. Przedstawiono projekt, oczywiście orzeł był w koronie, co nie spodobało się władzy. Kazano usunąć koronę, i może wtedy projekt przejdzie. Tadeusz usunął, ale założył orłowi beret, a nikt się tego nie domyślił.
Dopytywałem Pana Wojciecha, czy był w tym jakiś przekaz. Powiedział, że po prostu, orzeł powinien mieć jakieś nakrycie głowy. Ja myślę, że Tadeusz Łopieński zrobił to przekornie, wyobrażał sobie tą koronę, ale ukrytą pod beretem. W tym samym czasie zaprojektował i wykonał laskę rektorską dla Uniwersytetu Warszawskiego, z orłem w koronie.
Obydwie laski marszałkowskie można zobaczyć w każdej chwili w budynku Sejmu, przy głównym wejściu w gablocie. Obecna laska Marszałka Sejmu, powstała na początku lat 90-tych, i muszę stwierdzić, że jest taka nijaka. Jest na niej orzeł, ale zupełnie niewidoczny, leży sobie na szczycie. Leży „Signum Temporis”. Byłoby niezwykłym posunięciem Pani Marszałek Sejmu, gdyby reaktywowała pierwotny projekt Tadeusza Łopieńskiego, po pierwsze wizerunkowo a po drugie, w hołdzie niezwykłemu człowiekowi „zaklinaczowi w brązie”.
W nawiązaniu do Pana myśli powyżej na pewno Spółdzielnia „Brąz Dekoracyjny” to nie Bracia Łopieńscy z inną nazwą, jak to sugeruje wikipedia (proszę jednak o odwiedzenie obecnie wikipedii -hasło Hoża i hasło Bracia Łopieńscy.
Dodatkowo jak pamiętam wspomnienia mojego ojca pracował w „Brązie” w latach około 1953-1984 i nigdy nie mówił że „Brąz” to prosta kontynuacja i jedno i to samo.
„Brąz” pracował sam na swój dorobek.