Idą święta, wygrzebuję zatem śledziówki, bardzo przydatne naczynia na tą typowo polską, bożonarodzeniową potrawę. Śledzie będą w oleju lnianym, który podobno jest zdrowy, no i z cebulką. Duża śledziówka, tak naprawdę nie jest za duża, zmieści się w niej jeden śledź, w małych natomiast kawałeczek śledzika. Uważam to za bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ w święta i tak dużo jemy, i nie ma siły żeby zacząć się wtedy odchudzać, szczególnie gdy odwiedzamy rodzinę i znajomych. Wiadomo, przy stole w obecnych czasach o polityce lepiej nie gadać, pozostaje pogoda i jedzenie, można oczywiście dla urozmaicenia wtrącić coś na temat Houellebecqa, czy coś w tym stanie, ale i tak jedzenie będzie najważniejsze. Można także brać jakieś natrętnie reklamowane prochy, pomagające trawić i nie wiem co tam jeszcze one potrafią, jednym słowem cudowne antidotum na obżarstwo, ale pytam się – po co?
Potrzeba nam po prostu kilka zestawów śledziówek i jeść z tych małych, zdecydowanie bez dokładek. Taka porcja, jak dla francuskiego pieska, jest w zupełności wystarczająca, a licząc ilość potraw na naszych świątecznych stołach i tak może okazać się, że za duża. Mój maltańczyk, znaczy sunia, je sobie z miseczki modelu 1757 huty Niemen i nie narzeka, przynajmniej nic nie słyszałem na ten temat, no i waży od ponad dziesięciu lat tyle samo, dwa kilo niecałe, ale ona zawsze jak wstaje robi ćwiczonka na rozciąganie. Żona już od dawna namawia mnie na takie ranne ćwiczonka, ale ja wolę w tym czasie kawę. Zatem, moja maltanka, która w/g skomplikowanych obliczeń ma prawie 70 lat, trzyma się nieźle, dzięki małym porcjom w szkle niemeńskim i ćwiczonkom oczywiście, czego najpierw sobie i Wam życzę.
Śledziówki występują pod numerem 1296 w katalogu, a w cenniku duża ma numer 7 a mała 8. W sumie śledziówek huta Niemen produkowała dziewięć różnych rodzajów, każdy w dwóch rozmiarach. Posiadam komplet, czyli jedną dużą i sześć małych, w przepięknym zielonym kolorze. Naczynia mają kształt elipsy, małe są długości 13 cm i szerokości 6,5 cm, duża odpowiednio 25,5 cm i 12,5 cm. Warto zauważyć, że duża śledziówka występuje w katalogu także jako tacka do serwisu śniadaniowego 1226.
Szkła wykonano metodą prasowania. Rysunek w katalogu pokazuje tylko dużą śledziówkę, można ją łatwo rozpoznać po liczbie karbów w dnie naczynia, mała natomiast posiada mniej karbów.
Mam pytanie, czy podświetlone promieniami uv nie wykazuje luminiscencji? Czy nie jest to szkło uranowe?
Nie sprawdzałem czy szkło „świeci”. Nie mam czym. Dla celów badawczych można by spróbować, bo określenie szkło uranowe wskazuje tylko jaki składnik użyto podczas barwienia. Jakoś nikt nie określa szkła fioletowego czy niebieskiego tlenkiem pierwiastka jaki zastosowano.
Nie tylko uranem barwiono na zielono, a jednocześnie uran dawał także kolor żółty, zatem określenie szkło uranowe powinno się stosować tylko uzupełniająco w kontekście barwy, a nie synonim szkła koloru zielonego.
Kiedyś napiszę o uzyskiwaniu konkretnych kolorów przez huty szkła, bo to bardzo ciekawy temat.